Na liczniku liczba coraz większa, a komentarzy jak nie było tak nie ma. Ja rozumiem, że jestem w "świecie blogerów" jeszcze nowa, ale jeżeli już ktoś wchodzi to niech zostawi po sobie jakiś ślad. Chociażby jedno słowo. Nie każdemu musi się podobać to co pisze, ale jedno dwa słowa własnej opinii was nie zbawią. Jeśli ktoś ma czas, żeby tutaj wejść to dodanie króciutkiego komentarza chyba nie zrobi mu dużej różnicy. Ja naprawdę chce wiedzieć czy ktoś to czyta, żeby pisać dalej. Bo po co skoro nikogo to nie interesuje. Jestem tym troszeczkę podłamana..
MacDusia
niedziela, 16 czerwca 2013
środa, 12 czerwca 2013
Miniaturka: Zemsta I
Zemsta I
Wpatruje
się w twoją bladą, nieobecną twarz. Twoje ciało pogrążone w głębokim śnie.
Wiem, że to jego dzieło. Że to wszystko to jego wina. Siedzę przy twoim łóżku w
bezruchu. Patrzę jak z każdym dniem uchodzi z ciebie życie. Nic nie czuję. O
niczym nie myślę. Nie wiem nawet, który już dzień czuwam nad twoim łóżkiem
czekając aż się obudzisz. Ale co dzień mam coraz mniej nadziei, że jeszcze
kiedykolwiek zobaczę twoje roześmiane oczy. Usłyszę twój śmiech, słowotok,
którego dostawałaś za każdym razem kiedy widziałaś mnie na horyzoncie. I wiem,
że to wszystko jego dzieło. Spoglądam na twoje liczna rany. Tak liczne, że od
samego patrzenia wszystko mnie boli. I wiem , że to wszystko jego dzieło. Tracę cię. Jesteś coraz dalej. A ja nie mogę
cie zatrzymać. Choć tak bardzo chcę. Chcę powiedzieć jak bardzo mam ci za złe,
że ukarałaś mnie za jego błędy. Chce ci powiedzieć jak bardzo tęsknie, jak
bardzo mi ciebie brak. Chcę powiedzieć, że nasz pies nauczył się podawać łapę.
Chce powiedzieć, że twój prezent, który dałaś mi na urodziny znów był do kitu.
Chciałabym ci to wszystko przekazać i zobaczyć jak twoje brwi ściągają się w
gniewie, a oczy spoglądają we mnie z rządzą mordu. Zobaczyć jak obrażona nie
odzywasz się do mnie przez 5 minut by po chwili zapomnieć, że kiedykolwiek byłaś zła. Chciałabym..
Dlaczego to musiałaś być ty? Dlaczego chcesz zostawić mnie tutaj samą? Dlaczego
ten jeden raz w życiu byłaś taką cholerną egoistką i myślałaś tylko o sobie? I
dlaczego już nigdy nie będę mogła zadać Ci tych wszystkich pytań? Usycham..
Usycham bez Ciebie. Wykrwawiam się. Wykrwawiam się za każdym razem gdy
przypominam sobie chwilę z tobą spędzone. Odchodzę razem z tobą. Już nigdy nie
będzie tak jak kiedyś. Zabijasz mnie. Zabierasz ze sobą moje serce. I to
wszystko jego dzieło.
Nagle
słyszę jakiś dźwięk. Może to twój telefon? Przecież zawsze nastawiałaś sobie
alarm aby nie zapomnieć podlać swoich ulubionych fiołków które zasadziłaś na
balkonie. A może to ptak? Nie zdążam się
nad tym głębiej zastanowić, bo nagle do sali w której leżysz wpada chmara
ludzi. Co oni tu robią? I czemu ktoś wyprowadza mnie za drzwi? Chcę się
wyszarpać, nakrzyczeć na nich wszystkich, że zakłócają twój spokój, ale nie
robię nic. Patrzę tylko jak osoby w białych kitlach podłączają do ciebie
różne urządzenia. Po chwili nastaję cisza. Ktoś wychodzi z twojej sali i coś do
mnie mówi. Nie wiem nawet co. Wpatruje się tylko w ciebie. Bez uśmiechu, bez
życia. Odeszłaś. Odeszłaś..Ale twoja śmierć nie pójdzie na marne. Zemszczę się.
Sprawie, że będzie go bolało bardziej
niż mnie teraz. Bo to wszystko jego dzieło..Jego dzieło.
***
Który to
już dzień? Piąty, dziesiąty, setny.. A może
nie minęła nawet godzina? Wiedziała tylko tyle, że bez niej wszystko straciło
sens. Herbata stała się po prostu brązowa, a ściany po prostu białe. Wszystko
jest inne. Nic nie jest takie jak przedtem. Ich dom jest pusty. A ona wraz z nim.
Jest pusta. Stała się niczym. Wszystko straciło swój blask, kolor. Świat nawet nie
zauważył jej odejścia. Ale ona cierpi za każdego z osobna. Ludzie nie stali się
inni po jej odejściu, ptaki wciąż śpiewają tak samo.. A jednak inaczej. Wokół nie
ma tej szczęśliwej aury. Razem z nią straciła wszystko. A przecież oprócz niej
wszystko jest tam gdzie było kiedyś. Miała dość. Tej ciszy. Pustki. W akcie
nagłej rozpaczy złapała stojący nieopodal kubek i cisnęła nim o ścianę. Chwilę
później zorientowała się, że to był jej ulubiony. Z Kubusiem Puchatkiem. A w nim
był jej ukochany sok pomarańczowy, który tak niedawno jeszcze piła. Coś w niej
mnie pękło. Z oczu poleciały łzy. Krzyk. Kobiecy krzyk. Wszędzie słychać było tylko
ten krzyk. Tak rozpaczliwy, pełny bólu i tęsknoty. Upadła na kolana wprost na
pozostałe jeszcze na ziemi odłamki porcelany. Nie czuła jednak nic..Bo czym
był ten ból w porównaniu do tej straty. Szloch wydobywający się z jej gardła
niósł się po całym domu.
-Dlaczego..?Dlaczego
mi ją zabrałeś..?No dlaczego..? Czemu
ona była winna, co..?No czemu..-szeptała..Położyła się na ziemi, otulając ramionami.
Cała się trzęsła. Jej serce było rozszarpywane na malutkie kawałki. Śmierć tak
bliskiej osoby przeszywała je na wskroś.. Leżała tak jeszcze chwilę, aż w końcu
zapadła w tak długo wyczekiwany sen.
Obudziło
ją pieczenie w okolicy kolana. Gwałtownie otworzyła oczy. Zdziwiła się, kiedy
zauważyła, że znajduję się w swojej sypialni a w dodatku leży na swoim łóżku.
Spojrzała przed siebie doszukując się powodu bólu swojej nogi. Jak się okazało
to Ginni właśnie opatrywała jej rany, które zrobiła sobie upadając na rozbity
kubek.
-Coś ty
ze sobą zrobiła- Hermiona usłyszała po chwili szept przyjaciółki. Nie odpowiedziała.
– Nie zamierzasz się teraz do mnie odzywać? Zaszyjesz się tu i dalej nie będziesz
wychodzić z domu?? Hermiona, nie możesz tak żyć! Wiem, że jest ci ciężko, ale..
-Gówno
wiesz- wychrypiała w końcu, odwracając głowę w stronę okna. Padało. Po chwili
usłyszała trzask drzwi. Zacisnęła powieki. Zraniła ją. Ale taka była prawda.
Nikt nie mógł wiedzieć co ona teraz czuję. Nikt..Wstała z łóżka i ruszyła ku
drzwiom. Wyszła z pokoju i zeszła na dół, do kuchni. Tam odwrócona do niej
tyłem stała Weasley’ówna. Hermiona jak
gdyby nigdy nic włączyła czajnik. Wyjęła z szafki kubek i nasypała do niego 3
łyżeczki kawy. Wsłuchiwała się w bulgotanie gotującej się wody. Po chwili
siedziała przy stole z parującym napojem w rękach. Wzięła łyżeczkę cukru, potem
drugą i trzecią..
-Moja
mama jest chora- dźwięk mieszania cukru przerwały słowa rudej.
-Ile?- zapytała
prosto z mostu Hermiona patrząc tępo w blat stołu.
-Rok
może dwa.
-I co w
związku z tym? Mam poczekać z pogrzebem siostry żeby zrobić podwójną uroczystość?-
zakpiła. Sekundę później poczuła piekący ból na policzku.
-Jak
możesz?!- krzyknęła Ginny nachylając się nad brązowowłosą.
-To co
chciałaś usłyszeć?? „Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Molly wyzdrowieje i
jeszcze przeżyje nas wszystkich??” Tego chciałaś?? To przykro mi, ale ode mnie
tego nie usłyszysz..-odparła z goryczą
-Przecież
wiesz, że nie..
-Więc po
jaką cholere, mi to powiedziałaś, hę? Chciałaś mnie dobić?! Dodać mi zmartwień?
-NIE!!
Chciałam ci tylko uświadomić, że nie tylko ty cierpisz po odejściu Alice. Że
nie tylko ty masz problemy!! Mi też jest ciężko. Teraz jeszcze bardziej!
Ale nie chcę się poddawać. Nie chcę żeby
moja matka widziała jak boli mnie ta wiedza, że ją w końcu stracę. Pragnę by chwilę
kiedy mam ją jeszcze przy sobie były najcudowniejszymi w jej życiu. I nie
pozwolę żebyś to schrzaniła! Jesteś dla mojej mamy jak 2 córka której nigdy nie
miała. Ona chcę dla ciebie jak najlepiej. Wie jak cierpisz! Ale nie zgodzę się
na to by zamartwiała się nad tobą. Po pogrzebie Ali wracasz do życia
rozumiesz!! Nie będziesz się nad sobą użalać! Będziesz żyła tak jak kiedyś!!
-Czy ty
słyszysz w ogóle co ty mówisz?? Jak kiedyś??
-Tak
doskonale wiem co mówię! I choćbym miała rzucić na siebie imperiusa nie pozwolę
ci..Nie pozwolę- rzekła i zniknęła z głuchym trzaskiem teleportacji.
***
Stała
nad trumną swojej siostry, patrząc jak bryłki ziemi odgradzają ją od niej na
wieki. Stłamsiła w sobie łzy. Wyłączyła wszelkie uczucia. Wiedziała, że musi
wziąć się w garść. W końcu to do niej dotarło. Lecz nie wiedziała czy uda jej się wstać po tym co
ją spotkało. Wiatr smagał jej kapelusz i czarną sukienkę. Kiedy grobowiec
przykryty został białą, marmurową płytą odwróciła wzrok. To był koniec. Ona
odeszła. Już jej nie ma. Nie cofnie czasu. Ale ma wspomnienia. Najwspanialsze o
jakich mogła zamarzyć. To jedyne co jej
po niej zostało. Nigdy o niej nie zapomni. Mimowolnie po jej policzku
potoczyła się pojedyncza łza. Jedyna jaką wylała tego dnia..Po chwili poczuła jak
ktoś łapie ją za rękę. To była Ginny. Posłała jej słaby uśmiech i przytuliła
się do brązowowłosej.
-Dziękuje-szepnęła
i odeszła. Hermiona w tym jednym słowie zalazła wszystko co chciała jej
przekazać przyjaciółka. Lecz zanim zdążyła ją zatrzymać, by coś jej powiedzieć otoczył
ją tłum znajomych ludzi, którzy zaczęli składać jej kondolencję. Wyłączyła się
mniej więcej na drugiej osobie i co jakiś czas machinalnie kiwała głową i
dziękowała. W końcu wszyscy się rozeszli, a ona w spokoju mogła porozmawiać z
siostrą.
-Jak tam
w świecie trupów, co Ali? Ładnie tam jest w ogóle? Szkoda, że nie dałam Ci
aparatu, tam do środka, bo cyknęłabyś mi parę fotek. Zawsze robiłaś dobre
zdjęcia. Ale za to strasznie fałszowałaś. Mama zawsze mówiła, że śpiewasz jak
kot obdzierany ze skóry-zaśmiała się na to stwierdzenie- więc lepiej tam nie
śpiewaj. Jeszcze cię wywalą i nie będziesz miała gdzie się podziać. Wiesz
Alice, strasznie mi ciebie tutaj brakuję. Nie umiem zrobić tej twojej popisowej
jajecznicy. Do tej pory nie wiem co źle robię. Ale tobie zawsze wychodziła
perfekcyjna. Za to zupy robiłaś ohydne. Chociaż w sumie brakuję mi trochę tego
twojego rosołu ze śmietaną. Był całkiem oryginalny. Kto wie, może podbiłabyś jakieś francuskie podniebienia…
Tęsknie za tobą.. Tak strasznie za tobą tęsknie. Wiesz co, przyjdę jeszcze
jutro. Opowiem ci robiłam. Chociaż w sumie to pewnie za nudzę cię na śmierć. A
nie. Przecież takie słowo już nie istnieje w twoim prywatnym słowniku..To do zobaczenia
truposzu..-zakończyła po czym wyczarowała czarną różę i położyła ją na białej
tafli marmuru. Skierowała się w stronę wyjścia z cmentarza kiedy jej uwagę
przykuła postać stojąca za drzewem, niedaleko grobu Alice. Nagle jej serce zamarło. Rozpoznała
go. To był on. Cel jej zemsty. Draco Malfoy..
Subskrybuj:
Posty (Atom)