wtorek, 7 maja 2013

WAŻNE

nie wiem czy ktoś to przeczyta, ale mam prośbę do każdego kto to zrobi. To moje początki ale bardzo mi zależy by mieć większą ilość czytelników, jeżeli komuś opowiadanie sie wgl spodoba. Więc mam do was ogromną prośbę. zaglądajcie tu czasem i mówcie na innych blogach o moim blogu żeby ktoś tu kiedyś zajrzał. troche to wszystko chaotyczne, ale nawet nw jak to napisać. Po prostu chciałabym jakoś rozpowszechnić tego blog? może tak.no..więc to tyle. Do zobaczenia wkrótce.
MacDusia ;)

poniedziałek, 6 maja 2013

Nowe życie cz. I



Londyn. Ta historia zaczyna się dnia 1 września, w piękny upalny poranek pośród promieni słońca, w które skąpany był pewien śliczny domek na przedmieściach. Na zielonym dachu szkliły się kropelki wody, co przywodziło na myśl świeże źdźbła trawy obsypane rosą. Ptaszki donośnie ćwierkały zwiastując cudowny dzień.. Tak cudowny, że nawet..                          
-HERMIONA!!!!!- ten krzyk młodego mężczyzny go nie zepsuję. Bo właśnie w tym uroczym domku, z dachem niczym poranny liść mieszkała rodzina Granger. Mama Juliette. Ta piękna i dystyngowana pani Granger, była sławną projektantką, niegdyś wschodzącą gwiazdą Hollywood. Poświęciła karierę dla 2 wspaniałych dzieci. Teraz gorące oklaski dla Maxa, czyli głowy rodziny. Świetny reżyser. Dostał ponad 20 nominacji do Oskarów! Z niecierpliwością czeka na wygraną<, która raczej nie nastąpi>. Przystojny i dowcipny. Czego chcieć więcej ?  A oto Alex. Koleżanki mówią o nim „ciacho”. On żadnym ciastkiem się nie uważa, choć nigdy nie pogardzi szarlotką swojej mamy. Nie ma dziewczyny i póki co mieć nie zamierza. Na razie zajmuję się rysowaniem i całkiem nieźle mu to wychodzi.  Ale teraz uwaga, bo gwiazdą programu jest… Hermiona  Cicha i spokojna. Taka jest. Choć nie od zawsze. Nie pogardzi dobrą książką i praktycznie cały swoją czas poświęca nauce. Można by powiedzieć, że nie widzi nic prócz górki swoich podręczników. W szkole miała tylko jedną prawdziwą przyjaciółkę, Lucy. Reszta potrzebowała jej tylko do zadań domowych. Dziś wielki dzień dla całej rodziny. Po przeprowadzce z Francji i odejściu ze szkoły Beauxbaton, dzieci udadzą się do szkoły magii i czarodziejstwa, Hogwart. Świetna szkoła dla każdego od mugolaków po czysto krwistych. Każdy znajdzie tu swoje miejsce i zyska wspaniałych przyjaciół. Dyrektorem jest znany w całym świecie magii, Albus Dumbledore, który jest wzorem i autorytetem dla przyszłych pokoleń. Tajniki ważenia eliksirów poznasz z prof. Slughornem. Przetransmitujesz piękny wazon w ślicznego kotka tylko z pomocą, prof. McGonagall. Profesor Flitwick nauczy cię każdego możliwego zaklęcia, a z prof. Vector poznasz nazwy każdej gwiazdy. Prof. Trelawney przepowie ci przyszłość zaś z p. Snapem zapoznasz się z tajnikami czarnej magii. Z Hagridem poznasz cudowne magiczne zwierzęta, a p. Sprout wprowadzi cię w w świat roślin oraz ich niezwykłych zastosowań. Jest jeszcze profesor Binns, ale na jego lekcjach możesz, co najwyżej pospać chyba, że jesteś fanatykiem historii. Tak, więc mniej więcej wygląda szkoła gdzie dziś ma się udać rodzeństwo Granger. Ale nie uprzedzajmy faktów, bo w końcu za godzinę rusza pociąg, a ich tam jak nie było tak nie ma.. A dlaczego? Ponieważ nasza kochana Miona wczoraj do późna czytała niejaką Sagę: ‘Zmierzch”, którą poniekąd uważała za kompletne dno. Zwykła jednak dokańczać książkę, którą zaczęła, więc chcąc dać kres swym męczarnią doczytała ją dokładnie 5 minut po 1. Tak, więc nie trudno się dziwić, że w pięknym pokoiku o kolorze wrzosowym, na białym łóżku z baldachimem leżała” burza loków” rozsypana po niebieskiej poduszce. Panna G. właśnie błądziła po łące pełnej pięknych jednorożców, gdy bliżej nieokreślony obiekt zaczął walić w jej dębowe drzwi. Ta tylko coś mruknęła, zakryła się kołdrą po końcówki swych loków i wsiadła na cudownego konia po czy zaczęła jeść lody śmietankowe, które pojawiły się znikąd. Nie zdążyła ich niestety dokończyć, gdyż „ to coś ” co demolowało wrota do jej azylu, zrzuciło ją z łóżka. Gdy już wystarczająco długo zapoznała się ze swoimi panelami, wstała delikatnie się chwiejąc i zmierzyła wzrokiem osobnika, który przerwał jej sen. A był to Alex, jej ukochany braciszek.
-Siostra wiem, że jestem boski, ale przestań mi się przyglądać, bo..
-Alex, no.. Co cię pytam się uprzejmie skłoniło, by wytrącać mnie ze sny? Dlaczego? Przecież jest dopiero siu..-jęczała w końcu spoglądając na zegarek. Lecz zamiast na jego tarczy ujrzeć godzinę 7 rano, zobaczyła 10. Przetarła ze zdziwieniem swoje duże brązowe oczy zaskoczona nowym odkryciem. Chłopak przyglądał jej się z zadowoloną miną i podniósłszy palec wskazujący miał zasypać ją ripostami na temat jej niewiedzy oraz uświadomić ją jak wspaniałym jest bratem. Zanim jednak zdążył mruknąć choćby słowo, Hermiona pomknęła jak strzała w stronę łazienki pozostawiając po sobie jedynie zapach truskawek, gdyż używała szamponu o takiej właśnie woni. Alex stał tak moment, w którym do jego mózgu docierały niezbędne informacje. I kiedy w końcu zarejestrował, że JEGO siostra właśnie zajęła ŁAZIENKĘ, zerwał się z miejsca i pobiegł w tamtym kierunku. Niestety było za późno, teraz mógłby krzyczeć, wrzeszczeć, kopać i walić we wszystko, co napotka, ale ona i tak nie wyjdzie. Przyzwyczaił się do tego od czasu, kiedy dzielił z Hermioną łazienkę, gdyż w jego starej coś się popsuło i nikt(czyt. Ojciec, który uważa, że wszystko potrafi zrobić sam i nie potrzebuje pomocy żadnego fachowca) nie potrafi jej naprawić. Po 30 minutach żmudnego czekania drzwi się wreszcie otwarły i wyszła z nich panna Granger. Jak zawsze włosy uwiązane w luźny warkocz opadający na ramiona przykryte przydługim i za luźnym, czarnym swetrem. Długie, zgrabne nogi zasłaniały szerokie sztruksy. Stopy odziane w brązowe botki, a w drobnych rękach książka. Tak zwykle wyglądała jego siostra. Nie przejmowała się opinią innych, po prostu taka była. Cicha i spokojna.
-Alex, jeśli chcesz zdążyć to idź już do łazienki
-Było by szybciej gdybyś, choć raz zrezygnowała z tej dłuuugiej porannej kąpieli.
-Oj już przestań. Wiesz, że bez tego jestem praktycznie nieżywa.
-No dobra, już dobra. Idź na dół. Tata pewnie czeka przy samochodzie..Chyba-powiedział i wszedł do łazienki. Tak, Hermiona kiedyś była zupełnie inna. Była. Nie wiedział zupełnie, co się z nią stało. Zanim dołączyli, do Beauxbaton, jego siostrę można było nazwać istnym huraganem, lecz zawsze wesołym i rozchichotanym. Dopiero po pierwszej wizycie u dyrektorki coś zaczęło się dziać. Stała się chicha, małomówna, często gdzieś znikała na długi czas. Całkiem oddała się nauce. Nie mógł jej poznać. Była całkiem obca. Próbował z nią porozmawiać, dowiedzieć się, co stało za tą nagłą zmianą osobowości. Ale nic z tego nie wyszło. Zbywała go najczęściej jakimiś nic nieznaczącymi słowami. W końcu odpuścił. Wiedział, że to nie będzie mieć większego sensu. Ale wciąż się bał. I boi się do tej pory. Po mimo faktu, że nawet nie znał tego powodu obwiniał siebie. Bo mógł temu zaradzić! Bo mógł z nią pogadać! Bo mógł zrobić cokolwiek!! Zorientował się, że go poniosło, gdy woda dotknęła jego nogi. W czasie swoich rozmyślań trochę ją rozchlapał. Zaklął pod nosem, mierzwiąc brązowe włosy i czym prędzej opuścił tonące pomieszczenie. Na dole nikogo już nie było, gdyż mama wciąż smacznie spała w sypialni. Chłopak złapał tylko jabłko, leżące w misie w jadalni i wybiegł z domu. Na podjeździe stało auto taty, obok którego znajdował się jego właściciel nerwowo tupiąc nogą. Po jego sińcach pod oczami było widać, iż mężczyzna zarwał noc.
-Mówiłem, powtarzałem, ale jak zwykle to przecież jak gadanie do ściany-mruczał coś pod nosem, po czym odrobinę podniósł ton głosu-czemu nie nastawiliście tego diabelnego sprzętu, który nazywa się potocznie B-U-D-Z-I-K??-przeliterował- zapowiadałem, że nie wrócę przed północą, bo miałem wczoraj premierę. Ale co tam. Po co słuchać starego ojca??!! Lepiej spóźnić się do nowej szkoły i zrobić „Wielkie wejście”!!-pan Granger już nie hamował swoich emocji. Gestykulował rękami na wszystkie strony, pokazując wszem i wobec swoje oburzenie postawą jego dzieci. Alex patrzył na niego rozbawiony, ale szybko wrócił do poważnej postawy i rzekł
-Nie bulwersuj się tak, tylko wsiadaj za te cholerną kierownice, bo faktycznie zrobimy wielkie wejście pojawiając się następnego dnia-po tych słowach ostentacyjnie trzasnął przednimi drzwiczkami samochodu, w którym zniknął. Ojciec tylko zacisnął oczy, słysząc ten trzask, który aż kalał jego uszy. Słyszał dokładnie jak jeden milimetr jego pięknej karoserii, świeżo lakierowanej, trafia przysłowiowy szlag. Jego syn coraz bardziej zdenerwowany, zatrąbił kilkakrotnie, dając tacie do zrozumienia, że jeżeli w ciągu 2 sekund nie pojawi się za kierownicą, odjadą bez niego. Mężczyzna, więc wziął wdech i z przesadną delikatnością otworzył drzwiczki, po czym równie subtelnie je zamknął. Po chwili z piskiem opon, samochód odjechał z parkingu państwa Granger, tym samym gwałtownie budząc Julię i sprawiając ogromne zdezorientowanie na jej zaspanej twarzy..
Hermiona natomiast siedziała cichutko na tylnym siedzeniu sportowego BMW, pierwszy raz ciesząc się w duchu, iż tata nie wybrał tego mini Vana, który miał kolor idealnie zgrywające się ze ścianami garażu, tylko postawił na tę szybką machinę. Dziewczyna przyglądała się widokom za oknem, na rozmywające się drzewa tworzące jeden wielki pas zieleni i na promienie chcące przebić się przez gęstwiny małych liści. Gdyby nie fakt, że Hermiona była widoczna w bocznym lusterku, można by pomyśleć, że w ogóle nie wsiadła do auta.  Tymczasem myśli dziewczyny krążyły wokół jej niedalekiej przyszłości, nowej szkoły. Do przewidzenia było, iż stanie się popychadłem, jakim była w poprzedniej szkole, a nieliczni „przyjaciele” będą wykorzystywać ją głównie w celu przepisania pracy domowej. Przyzwyczaiła się do tego i nie przeszkadzało jej to, a raczej nie mogło przeszkadzać. Bała się jedynie tego czy sobie poradzi, z samą sobą. Przedtem miała jeszcze Madame Maxime. Teraz nie ma nikogo. Ale wiedziała, że musi dać radę, by nie zawieść jej i siebie. W końcu tyle lat ciągłych ćwiczeń.. Na szybie zaczęły pojawiać się pojedyncze krople deszczu. Niebo zasnute było ciemnymi chmurami. Oh, jakże ona kochała deszcz. To się akurat nie zmieniło i raczej nigdy nie zmieni. Taką samą miłością darzyła również słońce, które za każdym razem dawało jej nowe siły. Patrzyła, więc na to cudowne zjawisko pogody dryfując myślami w stronę odległych marzeń. Po jakichś 10 minutach jazdy, pan Granger zatrzymał się przed okazałym budynkiem, jakim był dworzec King Cross. Mężczyzna wyjął kufry z bagażnika i podszedł do swoich pociech.
-Piszcie do nas czasem, bądźcie grzeczni i uczcie się pilnie-tu popatrzył znacząco na syna, który tylko wywrócił teatralnie oczami- i bez takich mi tu proszę!- krzyknął, wymachując palcem i przez moment stając na palcach, co pozwoliło mu choć na chwilę zrównać się ze swoją latoroślą. Po chwili jednak powrócił do poprzedniej pozycji, tym samym odejmując sobie jakieś 5 cm. Alex dla podkreślenia swojego ”Ogromnego” wzrostu nachylił się nad ojcem i pomachał mu z góry.
-Pa tatku!
-A idź mi już..-mruknął i wsiadł do swojego auta
Dwójka nastolatków ruszyła powoli w stronę dworca, kiedy nagle lekka mżawka przerodziła się w istną ulewę. Oboje, co sił pobiegli do budynku, choć dziewczyna tak naprawdę mogłaby wcale z deszczu nie schodzić, gdyż przemoknięte do suchej nitki ubranie w żadnym stopniu jej nie przeszkadzało. Zwolnili dopiero po przekroczeni dębowych drzwi prowadzących na stację kolejową. Alex przyglądał się swojej siostrze, która wydawać by się mogło nie cieszyła się wcale z tego, że są już w suchym i ciepłym budynku. Znał ją na tyle dobrze, żeby wyczytać to z jej twarzy. Nie miał jednak wystarczająco dużo czasu by się nad tym głębiej zastanawiać. Odebrał jej, więc ciężki kufer, który jak zwykle chciała tachać sama. Nawet nie zdążyła zaprotestować, gdyż chłopak odwrócił się na pięcie i odszedł w stronę konduktora by zapytać gdzie znajduję się peron 9 i ¾. Powodem tego był brak jakiejkolwiek wiedzy na temat dojazdu do Hogwartu. Mieli jedynie dziwnie wyglądający bilet. Jakież było jednak zdziwienie młodzieńca, gdy mężczyzna wyśmiał go mówiąc, że żaden peron 9 i ¾ nie istnieje na tym dworcu i raczej nit go w najbliższym czasie budować nie zamierza. Zawiedziony Alex odszedł ze spuszczoną głową od starszego mężczyzny, który dalej śmiał się z głupoty niektórych ludzi.
-Alex. Przecież to oczywiste, że mugol nie będzie wiedział o peronie, z którego odjeżdża pociąg do szkoły magii. Nie martw się przecież gdzieś musi być jakieś tajemne wejście..-powiedziała i nagle zobaczyła dwójkę ludzi z kuframi dosłownie wchodzących w ścianie pomiędzy 9 a 10 peronem. To musi być to! Nie zwracając uwagi na zamyślonego brata, który przeglądał ich bilety, chcąc znaleźć jakakolwiek wskazówkę, pobiegła w stronę gdzie zniknęli ludzie. Delikatnie dotknęła dziwnej ściany i za zdziwieniem zauważyła, że jej ręka dosłownie wniknęła w gips. Czując lekkie mrowienie w dłoni, wyjęła ją i obróciła się w stronę brata, który wciąż studiował 2 kawałki papieru.
-Alex! Znalazłam!- krzyknęła zwracając przy tym uwagę przechodniów. Brunet oderwał wzrok od biletów i popatrzył pytającym wzrokiem na siostrę, na co ona tylko skinęła ręką, by przyszedł. Tak też zrobił, lecz minęło trochę czasu nim przyniósł obydwa kufry w tamto miejsce.
-Coś.. ty tu włożyła?- wysapał zdyszany
-No kilka książek..-powiedziała wymijająco. Tak naprawdę grube tomiska zajmowały ¾ jej walizki.
-Trochę..-pokręcił głową zrezygnowany. Dobrze wiedział, że w stosunku do książek taki termin nie istnieje w jej słowniku. Nie chciał się jednak z nią kłócić, więc tylko spojrzał na nią wyczekująco krzyżując ręce na piersi. Ona widząc jego postawę, powtórzyła tylko to, co zrobiła przed chwilą. Z uśmiechem obserwowała powiększające się źrenice Alexa. Ledwo zdążyła go powstrzymać, kiedy chciał z impetem wlecieć w ścianę pomiędzy peronami.
-Zgłupiałeś?!-szepnęła-Przecież jak ktoś to zobaczy to po nas. Trzeba to zrobić powoli.
-Zobaczymy jak będziesz się tłumaczyć przed dyrektorem, kiedy nie stawimy się na czas w szkole- powiedział obojętnie. Ona tylko pokręciła głową lekko rozbawiona i rozglądnęła się wokół siebie. Nagle wpadła na pewien pomysł.
-Boże! Dach się pali!-krzyknęła. Kiedy wszyscy jak na komendę spojrzeli w górę, ona pociągnęła Alexa za rękę i zniknęła w magicznym przejściu.
***
Oto pierwsza część pierwszego rozdziału. Nie ma szału. I tak po wielu poprawkach ie jestem do końca zadowolona. Mój komputer był zepsuty więc cały rozdział napisałam w zeszycie, dlatego przepisanie tego do komputera tak długo trwa. w dodatku inne obowiązki nie dają mi wystarczająco dużo czasu by to zrobić. część drugą postaram się dodać jak najwcześniej. Zapraszam do czytania i komentowania!
MacDusia ;)